Geoblog.pl    milanello80    Podróże    Azja 2017/18 (Tajlandia, Kambodża, Indonezja, Filipiny, Malezja )    Szlakiem szatańskich pomysłów...
Zwiń mapę
2018
28
lut

Szlakiem szatańskich pomysłów...

 
Malezja
Malezja, Tawau
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 19180 km
 
Opuszczając Sukau głowiłem się nad destynacją kolejnego miejsca na trasie mojej motorkowej drogi po Sabahu. Czy wracać już w kierunku startowego Kota Kinabalu, odwiedzając po drodze Park Narodowy wokół góry Kinabalu, czy też kontynuować drogę dalej, ku południowej części Sabahu. Myslałem o Sempornie i sąsiednich wyspach, niemniej wówczas, na czas pobytu na wyspach, motorek musiałby również wypoczywać, nie spełniając swej funkcji. A i stawka za jego najem nie stanęła by w miejscu. Mam w planach jeszcze tam dotrzeć, choć bez motorka.
Zastanawiając się dosyć gorliwie, wpadł mi do głowy wielce szatański pomysł. A może, może by spróbować dotrzeć motorkiem do słynnej enklawy prawdziwego lasu deszczowego w Danum Valley. Od zawsze po cichu marzyłem o tym miejscu, zakładając że zapewne nigdy nie przyjdzie mi postawić tam swej stopy z uwagi na kolosalne koszty pobytu tamże. Spróbujemy, pomyślałem. Jadę do miasteczka Lahad Datu, miejsca wypadowego do Danum Valley, załatwić pozwolenie.
Wystartowałem później niż zakładałem. Wszystko przez okoliczność nawiązania ciekawej rozmowy z niesamowitym małżeństwem z RPA. Kapitalni ludzie. Tylko podziwiać. Po siedemdziesiątce, a na własną rękę podróżują po świecie. Miast liczyć upływające dni, z pilotem w ręce i w zaciszu domowej kanapy, biorą z życia co najlepsze. Oj, chciałbym mieć w ich latach tyle samo werwy, chęci życia, pozytywnej aury i uśmiechu na twarzy. Czapki z głów.
Opowiedzieli mi o swoich kamperowych wyprawach wzdłuż i wszerz Afryki. O synowej z Polski i najlepszym weselu jakiego doświadczyli właśnie na naszej ziemi. Oj, rozgrzali na nowo moje największe podróżnicze marzenie. Nie mówię o nim głośno. Wierzę, że go spełnię. W najbliższych latach. Trzymajcie kciuki.

Do Lahad Datu grzałem ile wlezie. Nieustannie gaz do dechy. Jeżdzę jak wariat... Trzymała mnie nadzieja na Danum Valley.
... Niestety. Uświadomiono mnie, że motorem to tam nie pozwolą mi wjechać. To autentyczna ostoja lasu deszczowego i pojazdom spoza Parku nie wolno tam wjeżdżać. Mimo słuszności i racjonalności tej argumentacji czułem się rozczarowany.
Nic to. Wracać z powrotem nie zamierzałem. Droga była przeciętna. Ciągle widok na te cholerne plantacje palmy olejowe. Hen aż po horyzont.
Postanowiłem jechać dalej na południe, ku granicznemu miastu Tawau. Mimo, że w planach mam być tu ponownie za kilka dni, po zakończeniu motorkowych wojaży. Bliskość Indonezji sprawiała, że coraz częściej niż w poprzednie dni wysłuchiwałem zawodzeń z meczetów. Zdecydowanie więcej ich tu niż w okolicach Sandakanu, który to z kolei z uwagi na bliskość Filipin zabudowany był w większości kościołami. Po pokonaniu 272 km, przeciętną urokowo drogą, ciągle tylko plantacje palmy kokosowej, dotarłem do Tawau.

Sprawdziłem rozkład promów do sąsiedniej Indonezji. Wiedza ta przyda się za kilka dni.
I co dalej bratku, pomyślałem. W głowie narodził się kolejny szatański pomysł. O nim, już w kolejnym wpisie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
marianka
marianka - 2018-03-10 09:53
O, czyżby marzenie wiązało się z włóczęgą po Afryce? Oj, mi też bardzo się marzy!
 
milanello80
milanello80 - 2018-03-10 10:09
Tak , przejechanie Afryki motocyklem wzdłuż. Chodzi za mną już trochę czasu...
 
 
zwiedził 42% świata (84 państwa)
Zasoby: 1117 wpisów1117 1552 komentarze1552 14981 zdjęć14981 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
28.11.2024 - 28.11.2024
 
 
01.09.2024 - 15.09.2024
 
 
27.04.2024 - 04.05.2024