Od razu skojarzyły mi się z wagonami pociągów towarowych. Potężne, zapakowane, ciężkie, po kilkanaście ton, wyskakują z głębin niczym pociąg wyjeżdżający zza mgły. Tylko odgłosów nie słychać. Maszynisty też nie ma. Uświadamiasz sobie, jaki Ty jesteś maluczki, jaka natura, ucieleśniona w tych podwodnych wagonach towarowych, jest potężna.
Kolosy z głębin, majestatyczne, wraz z nadpływaniem rosnące w oczach giganty. Kilka. Największy na moje oko ma z osiem metrów. Nakrapiane, każdy z innym wzorkiem, dzięki czemu (niczym my liniami papilarnymi) odróżniają się od siebie. Po czasie dzięki temu zaczynam ich odróżniać. Sześć, może siedem. Zjawiają się jak pociąg z sennych koszmarów, kiedy wyskakuje z tunelu i mknie na Ciebie. Nie wiesz, z której strony wypłyną. Jesteś zdany na ich łaskę. Mogłyby jednym szarpnięciem ogona Cię zmieść, odrzucić na kilkanaście metrów. Takie nie są. Są delikatne, subtelne. Na pewno nie jak słonie w porcelanie, mimo podobnych gabarytów. Nadpływają wprost na Ciebie, z rozdziawionymi paszczami, zasysają wodę wokół Ciebie, w ostatnim momencie odskakują, z gracją, czarem. Nigdy czegoś takiego nie spodziewałbyś się po takich kolosach.
Pływałem już z rekinami wielorybimi. Niesamowite przeżycie. Jeżeli było Ci danym przeżyć w życiu coś cudownego, przypomnij to sobie, pomnóż razy kilka, podnieś do potęgi. Niemożliwe. Możliwe... Takim jest pływanie z rekinami wielorybimi. To, którego tutaj doświadczyłem, wokół maleńkich wysepek Derawan, na jednym z najbardziej różnorodnych ekosystemów koralowych świata, w słynnym Coral Triangle, było rozkoszą w najczystszej postaci, zajadaniem się najsłodszym cukierkiem. Bez tłumów ludzi, bez przekrzykujących się piskliwych Chinek, bez tej całej otoczki cyrkusu, sztuczności, nadrzędnej logiki zysku. Pozwalały mi się dotknąć, pogłaskać po głowie, prawie że wyściskać. Wiem, nie powinienem tego robić, ale to było silniejsze. Niesamowite uczucie, głaszczesz kilkunastotonowego kolosa. Brak Ci słów, chcesz wrzeszczeć z ekstazy, zapominasz że jesteś pod wodą. Całować je, czy nie ? Nie no, aż taki porąbany to chyba nie jestem. Zastanawiasz się czy coś lepszego w życiu Cię spotkało. Przewijają się migawki, obrazki, scenki z Twojej przeszłości. Nic, nic. Nawet sex. Też nie. To jest mocniejsze, to tak potężny zastrzyk adrenaliny, endomorfin że to aż niewyobrażalne. Nie chcesz wyjść z wody, siedzisz tam nie licząc czasu. Czujesz się być świadkiem czegoś niewyobrażalnego, jakbyś był w środku filmu z National Geographic. I w rzeczy samej tak jest. Kolejnego dnia znów przypływasz, by się z nimi spotkać. Są fascynujące, niesamowite, piękne...
Największy szkodnik na naszej cudownej planecie, wiadomo kto..., sprawił w ostatnich latach, że populacja tych największych ryb świata, spadła o 50 %. W efekcie zostały wpisane na listę zwierząt zagrożonych wyginięciem... W dodatku naukowcy udowodnili, że wskutek działalności człowieka średnia wielkość tych majestatycznych ryb zmalała w ciągu dwóch ostatnich dekad o średnio 2 metry... Spotkać olbrzymy rozmiarów 18 metrowych, jak dotąd największy wiarygodnie zmierzony osobnik, już nie sposób.
Przemierzam ten świat, ciągle spotykam piękną naturę, cudownych jej mieszkańców. Niedawno orangutany, misie słoneczne, słonie pigmejskie, teraz rekiny wielorybie. Wiecie, co wszystko je łączy ? Negatywne konsekwencje działalności największego szkodnika na ziemi. Wszystkie one, dzięki ludzkiej ręce, odchodzą w świat zapomnienia. Wszystkie wylądowały na liście zwierząt zagrożonych wyginięciem. Rekiny wielorybie, pamiętające czasy ostatnich dinozaurów, inne wymienione zwierzaki, są na prostej drodze do zniknięcia z naszej planety. Kiedyś będziemy je podziwiać wyłącznie w albumach podróżniczych, bądź filmach National Geographic.
Cieszy mnie niezmiernie, że miałem kolejny raz wżyciu sposobność doświadczenia, jak pięknym zwierzęciem są. Nie każdemu jest, a kolejnym pokoleniom zapewne już nie będzie to danym ... Smutna konstatacja na koniec...