Patrzę przez szpary w podłodze swojego pływającego domku (floating house) wielki żółw skubie trawsko, metr pode mną. Podobnie z balkoniku, gdzie się nie wychylę żółwie, wszędzie żółwie. Szacuje się, że rok rocznie ponad 15 tysięcy samic żółwi przypływa ku archipelagowi wysp Derawan składać na okolicznych plażach żółwie jaja. Rzecz jasna dlatego właśnie wyspy są nazywane żółwią stolicą Indonezji. Ogromne, nigdy takich kolosów nie widziałem (może kiedyś w Omanie), na pewno nigdy w takich ilościach. Wskakuję do wody, znam już miejsca, pod mostkiem mijam kilka cudownych skrzydlic, dalej za zacumowaną łodzią muszę uważać, tu grasuje potężna murena, płynę w kierunku ostatniego molo, tam się znajduje fantastyczny ogród koralowy (Coral Garden) z przepięknymi niezniszczonymi koralami. Przy kolejnym molo wpływam w las gorgoni, kolorowych, rozłożystych, wśród których pływają różnorakie, fantazyjnie ukształtowane ryby. Jest ryba krokodyl, są trumpetfish'e, kilka igliczni. Oj, można by wymieniać. Oczywiście co rusz natrafiam na żółwie. Nigdy nie pomyślałbym, że ich widok tak mi spowszednieje. Wielokrotnie, mając okazję nurkowania z nimi, byłem pod niesłychanym wrażeniem.Tutaj cały czas na nie natrafiasz, po czasie się przyzwyczajasz. Podwodny świat wysp Derawan jest cudowny, pisałem o tym w poprzednich postach, piszę znów. Popatrzcie na zdjęcia, z samego oglądania będziecie pod ogromnym wrażeniem. A teraz wyobraźcie sobie, że ja to widziałem dzień w dzień. Nie na filmach z National Geographic, dzień w dzień na żywo.
Każdego wieczora planowałem opuścić wyspę Derawan, główną wyspę całego archipelagu, od niej zresztą nosi on nazwę, kolejnego ranka. Każdego kolejnego ranka, gdy usiadłem na balkoniku mojego tarasiku, z kawką w ręce, popatrzyłem na turkusową wodę, na te wychylające się z wody żółwie głowy, odkładałem dzień wyjazdu. I tak dzień za dniem, w nieskończoność. W efekcie było mi danym zostać na samym Derawanie ponad tydzień. Miałem swój plan dnia, bardzo leniwy nota bene, swoje ścieżki, swoje restauracyjki, swoje codzienne dania z owoców morza. Nuda ? Nie, nic z tych rzeczy. Generalnie prowadzę bardzo aktywny rodzaj podróżowania. Takie wyluzowanie, odsapnięcie, czas na przemyślenia, były mi potrzebne.