Od dawna marzyło mi się zwiedzić dominikańską stolicę -
Santo Domingo. Wszak to najstarsze miasto czasów Kolumba w Nowym Świecie. W jego dzielnicy kolonialnej,
Zona Colonial, znajduje się szereg budynków wzniesionych w czasach Wielkiego Odkrywcy wraz z założeniem miasta w 1498 roku. Zona Colonial to miejsce wręcz wymarzone dla wielbicieli historii, do których się zaliczam, z masą niesamowitych zabytków z czasów ery kolumbowskiej. Przechadzanie się brukowanymi uliczkami, którymi chadzał onegdaj ów wielki podróżnik (dla wielu historyków zbrodniarz), którymi spacerowały wytrawne hiszpańskie damy, zaglądanie w zakamarki, chłonięcie wielkiej historii miasta, jest nie lada przeżyciem i nauką historii w praktyce.
Nie lada doznaniem, choć już mniej przyjemnym, jest obserwacja życia biedoty miejskiej w slumsach rozciągających się nad rzeką Ozamą. Całe szczęście, że możliwe to było z powietrza, z kolejki linowej
Teleferico, przejeżdżającej ponad owymi przybytkami biedoty. Włócząc się tam samopas, oprócz poczucia niebywałego żalu nad losem tych ludzi, mógłbym pewnie wrócić, albo i nie, uboższy o część garderoby. Uważam to za pewnik, skoro nawet w części turystycznej, niby bardziej bezpiecznej, chciano mojego kompana ograbić o łańcuszek na szyi. Z bezpieczeństwem jest tu zresztą zapewne na bakier, skoro lokalna policja przybrała nas w drodze do Latarnii Kolumba, twierdząc że nasze piesze spacery nie są zbyt bezpieczne...
Wartym odwiedzenia są również przepiękne
cenoty w parku Tres Ojos, z niesamowitymi turkusowymi jeziorkami. Aż nie do wiary, że takowe podziemne cuda mogą znajdować się w praktycznie centrum miasta. Nie sposób nie odwiedzić również Latarnii Kolumba (Faro a Colon), gdzie według wersji dominikańskiej złożone są prochy samego Kolumba.
Wielu ludziom Dominikana kojarzy się z pięknymi białymi plażami, wypucowanymi do połysku dla turystycznej gawiedzi... Ale przecież Dominikana to też grube tomy krwią pisanej historii, zabytki ery kolonialnej, niesamowita bieda ludzi slumsów znad rzeki Ozama, masa śmieci na niespotykaną skalę, a myślałem że w tej kwestii Azji nic nie pobije. Dlatego warto odwiedzić jej stolicę, by doświadczyć innej twarzy tego kraju. Innej niż katalogi biur podróży zwykły pokazywać...