Wracając z naszego "rajdu" po zachodnich, kompletnie dzikich i nieturystycznych, rubieżach Dominikany, na wyraźną ich prośbę, zajechaliśmy z kuzynką i kolegami do osławionej Punta Cany. Byłem tu już wcześniej, na początku mojej dominikańskiej przygody. Uciekałem wówczas zniesmaczony tym miejscem. Odtąd wszystko w tym kraju było lepsze. Tak niskie standarty ustanowiło to betonowe wybrzeże wschodniej Dominikany. Bielutkie plaże i dosłownie nic ponadto...
Reszta ekipy też tego doświadczyła, też zobaczyła owe osławione wybrzeże, ich reakcja była tożsama z moją...
Wiejemy ...