Oczywiście nie omieszkaliśmy w Kostaryce poprzestać wyłącznie na odwiedzinach jej strony karaibskiej (w Puerto Viejo i Tortuguero), rzuciliśmy okiem też na jej wybrzeże pacyficzne. Zwłaszcza, że od strony Pacyfiku linia brzegowa jest zdecydowanie dłuższą (1016 km) niż jej część karaibska (tylko 212 km). O tym, że Kostaryka nie zachwyca plażami, wiedziałem już przed przyjazdem tutaj, daleko jej w tym względzie do choćby wizytowanej chwilę wcześniej Panamy...
Moje przypuszczenia w pełni się potwierdziły. Odwiedziliśmy kilka nadmorskich destynacji pacyficznego wybrzeża. Szału, delikatnie mówiąc, nie zrobiły...
I o ile jeszcze plaże środkowej części kostarykańskiego wybrzeża Pacyfiku mogą jakoś ujść w tłumie...
Quepos i okolice Parku Narodowego Manuel Antonio są całkiem urokliwymi. Tylko żałuję, że z niezależnych od nas powodów nie mogliśmy odwiedzić tego Parku, by móc podziwiać bogactwo tamtejszej fauny. Pocieszam się jednak, że to akurat rezerwat o podobnym nadbrzeżnym charakterze jak ten w Cahuita.
Podobnież znośna jest plaża w
Jaco i jej okoliczne. Ciekawym miejscem do obserwacji krokodyli amerykańskich jest most na rzece
Rio Tarcoles, gdzie kilkanaście potężnych gadów tego gatunku pomieszkuje...