O Liberii napisane być nie może, bo też swój pobyt tutaj skróciłem do minimum. W zasadzie, zmęczony komerchą zachodniego wybrzeża Kostaryki, zwłaszcza okolic Liberii właśnie, destynacji wyjazdów all inclusive dla Amerykańskich wczasowiczów, zatrzymywać się tutaj nie chciałem wcale. Niestety, kolejny kraj na mapie środkowoamerykańskich wojaży - Nikaragua, wymagała testu covidowego na wjazd na jej terytorium. Liberia, z racji bliskości do granicy, jak i faktu bycia sporym miastem, z wieloma szpitalami i laboratoriami, zdawała się być odpowiednim ku temu miejscem.
Uciekam z Kostaryki, lekko zniesmaczony. Komercha, liczenie turystycznej kasy, wlały się tu już pełną gębą, zadomowiły i mają nadzwyczaj dobrze. Mnie takie konsumpcyjnie zepsute miejsca, pełne zakazów, nakazów, pełne masowej turystyki, nie kręcą...Jeżeli jeszcze dodać do tego kosmiczne ceny na miejscu, nie dziwota, że nie było mi zbytnio z Kostaryką po drodze... Już dużo bardziej podobało mi się w Panamie...
Sporo sobie obiecuję po kolejnym kraju Ameryki Środkowej. Sporo dobrego słyszałem o Nikaragui. Czas te zasłyszane opinie zweryfikować...