Będzie wpis o aktualnej sytuacji w Salwadorze. Bo wesoło w tym pięknym kraju niestety nie ma... Będzie on miał charakter bardziej reportażowy niż stricte podróżniczy. Pewnie kogoś zainteresuje, może skłoni do refleksji, może sprawi, że nieco inaczej spojrzy na rzeczywistość wokół, z mniejszym utyskiwaniem, większą pokorą i wdzięcznością. Są bowiem kraje, w których możliwość wyjścia na ulicę, swobodnego przechadzania się, oczekiwania dnia kolejnego z pełnym przekonaniem jego doczekania, są względnie ograniczone, czasem i wątpliwe. Takim krajem bez dwóch zdań jest Salwador...
Wjechałem niedawno po raz drugi do Salwadoru. Akurat w dniu, kiedy w kraju wprowadzono stan wyjątkowy, będący następstwem morderstw na niespotykaną w tym kraju skalę. W dwa dni weekendu dokonano ich prawie 80, z czego w samą sobotę 62. (źródła operują rożnymi cyframi). Najwięcej od czasu wyniszczającej ten kraj wojny domowej zakończonej w 1992 roku. Salwador od lat uważany jest za jedno z najbardziej niebezpiecznych krajów świata. Wszelkie wskazania statystyczne umieszczają ten kraj na
pierwszym miejscu w świecie pod względem morderstw. I mimo że pod rządami nowego prezydenta Nayiba Bukele, gorącego orędownika polityki „zero ustępstw”, liczba morderstw systematycznie spadała (z ponad 6,5 tysiąca w 2015 roku do 1140 w 2021 roku), mimo że bywały dni gdy rząd szczycił się „dniami bez morderstw”, w ostatnich dniach gangi znowu pozwoliły sobie przypomnieć o swojej morderczej twarzy.
Na terenie Salwadoru operują dwa potężne gangi (tzw maras) - Mara Salvatrucha (MS-13) oraz Barrio 18. Według statystyk w Salwadorze, liczącym 6,8 mln mieszkańców, ponad siedemdziesiąt tysięcy osób to członkowie gangów. Gangi założone zostały w Los Angeles, przez uciekinierów salwadorskich z czasów wojny domowej. Nie dziwota, że spora grupa członków tych gangów posługuje się amerykańskimi paszportami. Po ich deportacji, wyrzuceniu z amerykańskich terenów, większość członków gangów postanowiła kontynuować swój gangsterski proceder w swoim kraju. Handel narkotykami, bronią, wpływy z prostytucji, napady, porwania i haracze to ich chleb powszedni. Płacić musi każdy, każdy sklepik, kramik, wózek na kółkach, kierowcy autobusów, taksówkarze. Szacuje się, że największy z gangów MS -13, kontroluje ponad 70 % salwadorskich biznesów). Nie zapłacisz, nie będziesz pracował, często nie dożyjesz dnia kolejnego. 90% Salwadorczyków żyje w pełni kontrolowanych przez owe gangi dzielnicach. Broń Boże nie próbuj pojawić się w barrio, dzielnicy sąsiedniego gangu, a tym bardziej w koszulce z numerem 13tym, bądź przeciwnie 18tym. Kolejnego dnia nie dożyjesz...Nikt spoza gangu nie może używać tych liczb, nosić na ubraniu, nie może ich sobie tatuować… Konsekwencje wiadome…
Zaostrzona polityka pod rządami prezydenta Bukele, polityka „mano dura”, zero tolerancji wobec zorganizowanych grup przestępczych, rzecz jasna nie spotkała się z pozytywnym odbiorem. Zatrzymania, aresztowania członków gangów stały się chlebem powszednim salwadorskiej rzeczywistości. W efekcie salwadorskie więzienia liczące ok. 18 tysięcy miejsc przeludniły się na skalę niespotykaną. Przesiaduje w nich około 38 tysięcy więźniów, z czego ponad 18 tysięcy to członkowie gangów. Więzienia są tak przeludnione, że w niektórych więźniowie muszą spać na stojąco. Weekendowy morderczy rajd gangów sprawił, że kolejne 600 osób pozamykano w więzieniach ...Proszę spojrzeć na jedno z poglądowych zdjęć z salwadorskich wiezień, szpilki nie wciśniesz…
W ramach przeciwstawienia się stanowczej polityce rządowej, gangi dosyć regularnie, co jakiś czas, jak choćby obecnie (ale ostatnio też w kwietniu, czy listopadzie 2021), przypominają o sobie krwawymi, morderczymi akcjami, wymierzonymi w kogo popadnie, w postronnych, przypadkowych przechodniów...
W takich realiach przyszło mi ponownie odwiedzić na kilka dni Salwador. Targały mną potężne wątpliwości, czy bynajmniej nie odpuścić sobie wizytacji stolicy kraju – San Salwadoru. Kilka godzin wcześniej na ulicach miasta, tych samych którymi wkrótce kroczyłem, zamordowano jakieś przypadkowe osoby. Ostatecznie, z sercem bijącym w znacznie przyspieszonych rytmach, udałem się do ścisłego centrum miasta. Rzecz jasna byłem jedynym turystą. Atmosfera wszechobecnego strachu była ewidentnie odczuwalna. Moi znajomi Salwadorczycy, zrezygnowali z towarzyszenia mi, z obawy przed wzmożoną działalnością gangów właśnie. Wojska i Policji na ulicach było jednak na tyle sporo, że moje obawy nieco przycichły na mocy, choć bezustannie wypadało zachować czujność. Centrum miasta, pomimo mrocznej aury, prezentowało się nie najgorzej, całkiem przeciętnie, choć zdecydowanie przyjemniej niż kilka innych centroamerykańskich stolic, które wcześniej wizytowałem…
Czy Salwador jest bezpiecznym krajem … Sami sobie odpowiedzcie. Miałem w tej kwestii polemikę z pewną blogerką, twierdzącą, że to bezpieczny kraj i zachęcającą do jego wizytacji. Salwador to piękny kraj. Bez dwóch zdań. Przy zachowaniu odpowiednich środków bezpieczeństwa, całkiem przystępny bezproblemowemu zwiedzaniu. Mnie, przez dwa tygodnie nie spotkała żadna skrajnie emocjonalna nieprzyjemna sytuacja. Mimo wszystko akurat Salwadoru nie polecałbym jako miejsca bezwzględnie bezpiecznego ku odwiedzinom, zwłaszcza turystom mniej doświadczonym. Zawsze możesz się znaleźć w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu … W Salwadorze o to stosunkowo nietrudno...