Wpis poczyniony niechronologicznie (dnia 20 stycznia).
Pisałem w ostatnim poście o Bogocie, stolicy Kolumbii, tym razem będzie o mieście będącym w jej cieniu, a mimo to aspirującym do miana najnowocześniejszego miasta kraju. Co zresztą, pod wieloma względami ma miejsce…
Wpis nie będzie chronologicznym.
Medellin, bo o nim mowa, odwiedziłem wcześniej, końcem pierwszej dekady bieżącego roku, przed wizytą na karaibskich wyspach ABC, niemniej do tej pory nie miałem okazji podzielić się własnymi spostrzeżeniami, co też niniejszym nadrabiam.
Często dochodzi do sytuacji, że największe miasta kraju rywalizują ze sobą, chcąc dzierżyć palmę pierwszeństwa w aspektach kulturowych, społecznych, logistycznych. Często jest tak, że miasto będące w cieniu wiodącego miasta kraju, najczęściej jego stolicy, oczywiście hojniej dotowanej państwowymi pieniędzmi, nadkłada własnej przedsiębiorczości, operatywności, by z owego cienia , z prężnie wypiętą klatą, wyjść...Mam wrażenie, że tak właśnie jest w przypadku
Medellin, drugiego największego miasta Kolumbii.
Po latach ciemności, bandytyzmu, zastraszania lokalnej społeczności, mrocznym okresie barona narkobiznesowego Pablo Escobrara, działającego właśnie na terenach stolicy stanu Antioquia, miasto, chcąc zerwać z niezbyt przyjazną łatką siedliska narkotykowego centrum Świata, poczyniło wiele kroków w kierunku poprawy swego wizerunku. Dziś prawie 4 milionowy Medellin (w aglomeracji), stolica społeczności
Paisa, to miasto stosunkowo nowoczesne, w wielu aspektach mogące być stawianym za wzór kolumbijskiej stolicy w Bogocie. Żeby nie być gołosłownym nadmienić należy o wielu nagrodach i docenieniu przez międzynarodową społeczność skoku cywilizacyjnego i społecznego dokonanego przez Medellin, choćby otrzymanej w 2013 roku prestiżowej nagrody
najbardziej innowacyjnego miasta Świata… Medellin może się pochlubić doskonałym metrem, sprawiającym, że choćby w porównaniu do wiecznie zakorkowanej Bogoty, problemów komunikacyjnych nie sposób tu uświadczyć… W skład ciągów komunikacyjnych wchodzi kilka kolejek linowych, wjeżdżających na okoliczne wzniesienia. Miasto poczyniło sporo w kierunku rewitalizacji i podniesienia stopy życiowej najbiedniejszych części i dzielnic miejskich (przykład słynnej
Comuny 13). I mimo że w przeciwieństwie do Bogoty, nie szczyci się historyczną starówką, sprawia wrażenie miasta bardziej kompaktowego i przyjaznego turyście. Różnorakiego rodzaju patologii, narkomanów, żebraków tu zdecydowanie mniej. Zapewne problem ten istnieje, niemniej w strefach turystycznych, w przeciwieństwie do Bogoty, zbytnio nie jest dostrzegalnym. Kulturowo miasto zachwyca ponad 40 muzeami, 21 parkami, 28 teatrami, wieloma innymi miejscami użyteczności publicznej.
Osobiście Medellin bardzo przypadło mi do gustu. Cudownie położone na wysokości prawie 1500 metrów (1495 m), znajduje się w stosunkowo wąskiej dolinie, otoczonej potężnymi górzyskami andyjskimi. Po ich stokach pną się ościenne dzielnice, hen wysoko ku górze. Widok z wielu punktów widokowych, z kolejek linowych, na wieżowce miasta, na owe górzyste dzielnice, ze słynną Comuną 13 na czele, sprawiają że nie sposób odmówić miastu uroku…
Będąc w Medellin koniecznie odwiedzić trzeba położone zaledwie 2 godziny drogi od miasta (79 kilometrów od Medellin), w przepięknym górzystym terenie Antioqui, cudowne miasteczko
Guatape, uważane za >b>najbardziej kolorowe miasto całej Kolumbii. Już sama miejska kolorystyka, przepiękne wielobarwne. wielomotywowe kamieniczki, sprawiają, że warto tu przyjechać. Największą jednak atrakcją miasta i jego okolic jest słynna
skała Piedra del Penol. Owy 220 metrowy, granitowy ostaniec skalny, to
trzecia tego typu najwyższa jednolita skała na Świecie (m.in. po słynnej Cukrowej Głowie w Rio de Janeiro). Aby na niego wejść i móc podziwiać widok na okoliczne, sztucznie utworzone jezioro, wspiąć się należy po ponad 700 schodach. Widoki wynagradzają włożony trud. Należą do tych zdecydowanie zapierających dech w piersiach.
Wizytując Kolumbię, koniecznie wypada umieścić Medellin i jego okolice (Guatape i El Penol), miejscem odwiedzin. Szkoda, że mnie, wskutek wielu przeciwności losu, stosunkowo kiepskiej pogody, masy tłumów wizytujących miasto w okresie ponoworocznym, nie było danym spędzić tutaj tyle czasu i zobaczyć znacznie większej ilości miejsc, jak planowałem...