Nie jedź do
Guyaquil, wszyscy mówili... Ale, jak tu nie jechać, skoro mam lot powrotny z Galapagos właśnie do Guyaquil. Stąd też bliżej mi do kolejnych ekwadorskich atrakcji, niż choćby ze stolicy kraju Quito.
Porwą, zabiją, mówili. Nasłuchałem się historii, a to od Polaka na Galapagos o nożu podłożonym mu pod szyję, a to od mojej znajomej, urodzonej w Guyaquil, a to od pasażera lotu z Galapagos o znajomej mu turystce porwanej przez taksówkarza dla okupu. A to od samych taksówkarzy o napadach na nich... Guyaquil nie ma dobrej renomy. Uważane bywa za najniebezpieczniejsze miasto Ekwadoru i jedno z najniebezpieczniejszych w całej dosyć niebezpiecznej Ameryce Południowej...Niestety to nie Azja, tu trzeba zachować pewne standardy postępowania, by uniknąć niebezpiecznych sytuacji, a i to nie daje gwarancji... Niestety...
Atrakcji żadnych mówili...
Same przeciwwskazania do wizytacji tego największego miasta Ekwadoru (w aglomeracji ponoć 6 milionów mieszkańców). Miasta założonego przez słynnego konkwistadora
Francisco de Orellanę w 1538 roku. Miasta, którego ulicami onegdaj przechadzali się sam
Hemingway, Che Guevara, czy Simon Bolivar. Najlepiej wskoczyć do autobusu wyjazdowego z miasta i wiać jak najdalej, mówili...
Oczywiście, nie posłuchałem tych co mówili. I co najważniejsze przeżyłem bez uszczerbku na zdrowiu, a samo miasto bardzo przypadło mi do gustu. Widać, że niegłupi specjalista od spraw urbanizacyjnych je planował. Rozległe bulwary, piękne secesyjne budynki, kilku pasmowe drogi, rozbudowany transport publiczny łącznie z kolejką linową, niesamowicie urokliwy i genialnie zagospodarowany deptak nadrzeczny
Malecon 2000, piękna dzielnica Las Penas z latarnią morską i kosciółkiem na jej szczycie (Cerro Santa Ana), zielone i czyste parki (Seminario, Sententario, Park Historico) z uroczymi legwanami zielonymi, wreszcie widok na rzekę Guayas, momentami tak szeroką, jak na niedawno wizytowanej Amazonce...
Piękne miasto, bez dwóch zdań. Bardzo pozytywnie go odebrałem. Przy zachowaniu odpowiedniej ostrożności, jak najbardziej warte odwiedzin... Bardzo się cieszę, że nie sluchałem tych, co mówili...