Wlazłem na
5100 m, ku granicom lodowca, na drugą najwyższą wysokość na jakiej kiedykolwiek byłem (tylko w Himalajach byłem wyżej). Jeszcze wyżej można już tylko z odpowiednim sprzętem wysokogórskim i z przewodnikiem. Przed oczami, zza uroczego wysokogórskiego jeziora Condor Cocha, wyrastał
najwyższy szczyt Ekwadoru, jego wysokość
Chimborazo (6310 m, inne dane 6263m). Chmury ustąpiły, więc mogłem go podziwiać w całej jego majestatyczności. Dla takich mometów się podróżuje, dla takich widoków wyłazi hen wysoko ku niebu. Dla takich właśnie. Tych pięknych, włochatych, płochliwych stad wikunii, pasących się na wysokogórskich pampach, rozległych kanionów, kondorów przelatujących nad czubkami Andów, dla widoku Chimborazo, wyłaniającego swe potężne cielsko zza zalegających chmur. Wulkanu który jest miejscem, z racji bliskości równika,
najbliżej oddalonym w całym Świecie od Słońca... Jednocześnie, jako że położony jest zaledwie jeden stopień od równika, wulkan Chimborazo jest jednocześnie również
miejscem najbardziej oddalonym od jądra Ziemi! Przewyższa w tym względem Mount Everest o ok. 2 km!
Wjechaliśmy w słynną
Aleję Wulkanów, w wąską dolinę ulokowaną pomiędzy olbrzymimi zboczami potężnych Andów. Widoki są zapierające dech w piersiach. Gdzie nie popatrzeć, czy to w prawo czy w lewo, wszędzie piętrzą się potężne górzyska i strome wierzchołki olbrzymich wulkanów. Jest ich tutaj w Ekwadorze, położonym na
Pacyficznym Pierścieniu Ognia, ponoć 30, z czego 8 aktywnych. Większe zagęszczenie w Świecie ma chyba tylko moja ulubiona Indonezja...Droga wije się ciągle ku górze. Opuszczaliśmy nadmorskie Guyaquil na wysokości poziomu morza, do
Riobamby, stolicy prowincji Chimborazo, całkiem sporawego, prawie 300 tysięcznego miasta, dobiliśmy, po kilku godzinach autobusowej jazdy, do wysokości ponad 2700 metrów...
Riobamba to baza wypadowa do trekkingu pod szczyt Chimborazo, o którym to rozwodziłem tyle na wstępie. To także lokalizacja, przez okolicę której przeprowadzono uważaną za
najtrudniejszą trasę kolejową Świata. W pobliskim Alausi znajduje się słynny odcinek
Nariz del Diablo (Nos Diabła), 24 kilometrowy fragment łączący Alausi właśnie (2340 m) z Sibambe (1400 m). Ta uważana za jedną z najpiękniejszych kolejowych tras Świata, wspina się mozolnie, zygzakowato ku górze, pokonując na tym odcinku przewyższenie ponad 1000 metrów. Niestety z racji złego stanu torów, Ekwador zawiesił całkowicie swój transport kolejowy. Wymówką była pandemia. Niemniej od czasu jej zakończenia, nic w kierunku wznowienia kolejnictwa w tym kraju nie zrobiono. Nie może dziwić, że moje rozczarowanie tym faktem było spore...