Miałem już okazję być w Amazoni. Nawet tej sensu stricte, bezpośrednio nad królową rzek, samą Amazonką. W styczniu odbyłem kilkudniowy wymarzony rejs Amazonką starym wysłużonym stakiem, w nieco spartańskich warunkach, doświadczając przygody o jakich czytywałem w dzieciństwie w książkach mistrza Fiedlera. Oj, piękne to było przeżycie, jedno ze wspanialszych w moim bogatym już katalogu podróżniczych przygód. Odwiedzilem też amazonską selwę czy to w kolumbijskich Leticii, Puerto Narino, czy w peruwiańskim Iquitos...
Wracając kolejny raz w tym roku do
Ekwadoru, umieściłem tutejszą Amazonię w planach moich wojaży. Wprawdzie Ekwador nie leży bezpośrednio nad królową rzek, niemniej jego rzeki stanowią zlewiska, dorzecze Amazonki. 2% południowoamerykańskiej Amazonii, jednego z najbogatszych i najbardziej bioróżnorodnych ekosystemów naszej planety, znajduje się właśnie na terytorium Ekwadoru...
Na miejsce kilkudniowej eksploracji ekwadorskiej Amazonii obrałem rezerwat przyrody Cuyabeno.
Cuyabeno Wildlife Reserve, położony w północno-wschodnich krańcach Ekwadoru, przy jej granicach z Kolumbią i Peru, to jedno z najbardziej bioróżnorodnych przyrodniczo środowisk w całej Ameryce Południowej. Rezerwat, usytuowany w dorzeczu Amazonki, porasta dziewięć różnych ekosystemów. Zamieszkiwany jest, na powierzchni ponad 1,5 miliona hektarów, przez ponad 500 gatunków ptaków, 350 gatunków ryb, ponad 100 gatunków ssaków (w tym pumy, tapiry, kapibary, wiele innych). Uważany bywa za jedno z najlepszych pod względem bioróżnorodności, a przy tym stosunkowo łatwo dostępnych ze względów logistycznych, miejsc do obserwacji dzikiej amazońskiej przyrody w całym amazońskim dorzeczu Ameryki Południowej.
Zamieszkałem w aż zaskakująco luksusowej lodży (Nicky Amazon Lodge - gorąco polecam), urokliwie usytuowanej nad brzegami rzeki Cuyabeno. Serwowano mi wykwintne dania ekwadorskiej kuchni. W trakcie wizyty w indiańskiej społeczności ludu Siona, zamieszkującej te tereny, obżerałem się nawet słynnymi larwami drzewnymi - gorgojo . Na noc usypiały mnie odgłosy amazońskiej selwy, cykady dawały koncerty w najlepsze, rywalizując na tym polu z przedstawicielami żabiego świata. W pobliżu lodży czaiły się wyjątkowo groźne, najbardziej jadowite w świecie, pająki bananowe (wałęsak brazylijski), czy inne ptaszniki. Gdzieś w głębszej głuszy nawet jaguary... Pobudki z kolei umilały charakterystyczne świegoty uroczych oropendoli, czasem tukanów, często również basowe odgłosy wyjców. W trakcie dnia nad głowami przelatywały piękne ary szmaragdowe, gdzieś w konarach drzew przeskakiwały urocze małpeczki - sajmiri wiewiórcze, marmozety pigmejskie, futrzaste saki, cudne bebeleche (tamaryna czarnogrzbieta) czy wełniaki. Tu wynurzył się z wody delfin, tam kajman, gdzieś w gałęziach dostrzegłem leniwca. Gdzie indziej przemknął mrówkojad, z krzaków wychyliła głowę anakonda, na gałęzi zawisł boa tęczowy...
Uwielbiam takie miejsca. Miejsca spoza cywilizacji. Głowa odpoczywa tu wręcz niewyobrażalnie, umysł oczyszcza się z niepotrzebnych myśli, zapomina się o problemach doczesnych, dopiero z tej perspektywy dostrzegając, jakimi nieraz bywają one błahymi...Amazonia potrafi, jak mało które miejsce oczyścić umysł z cywilizacyjnych toksyn. I to niekoniecznie przy pomocy, jakże popularnej tu ayahuaski...