Jeszcze rok temu osławione darwinowskie
Wyspy Galapagos, położone pośrodku bezkresów Pacyfiku, były dla mnie tylko podróżniczą mżonką. Miejscem, o wizycie w którym się marzyło, które było wysoko na szczycie listy podróżniczych marzeń, ale odwiedziny którego z różnych powodów, zbytnio nie wydawały się realnymi w najbliższej przyszłości. Nawet bym wówczas nie przypuszczał, nie śnił, że dane mi będzie wizytować to miejsce
DWA razy w tym roku. Mówią, że szczęście chodzi parami... I coś chyba w tym jest...
Wyspy Galapagos, nazywane także "Wyspami Zaczarowanymi" to wulkaniczny archipelag o powierzchni nieco ponad 8 tysięcy km2, składający się z 19 większych wysp (4 zamieszkanych), a także kilkuset mniejszych wysepek (łącznie jest ich 234). To jedno z najbardziej odizolowanych (1000 km od brzegów Ekwadoru), dzięki temu też unikalnych miejsc w skali Świata. Totalna izolacja wysp, ich aktywność geologiczna i wulkaniczna, występowanie przedstawicieli świata fauny i flory endemicznie (ponad 80% wszystkich ptaków lądowych, 97% gadów i ssaków lądowych, ponad 20% gatunków morskich, a także 30% wszystkich roślin występujących na wyspach) żyjących tylko tutaj, sprawiły, że osławione darwinowskie Wyspy Galapagos są miejscem wyjątkowym w skali światowej, a o ich istnieniu słyszał zapewne każdy, nawet osoby zbytnio nie zaznajomione z podróżowaniem. To właśnie tutaj spotyka się najszczęśliwsze foki, lwy morskie, uchatki, liczne iguany, pingwiny oraz ogromne żółwie słoniowe, żyjące na wolności, w idealnych dla siebie warunkach. To tutaj zobaczymy także wiele gatunków ptactwa, w tym błękitnonogie głuptaki oraz fregaty z czerwonymi brzuchami. Świat przyrody na Galalpagos zachwyca. Nie dziwota, że właśnie tutaj słynny piewca teorii ewolucji Karol Darwin sformułował, na podstawie obserwacji tutejszego świata fauny i flory, swą słynną teorię ewolucji. Z uwagi na swe unikalne znaczenie dla ekosystemu światowego od 1978 roku wyspy zostały wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Tym razem warunki wizytowania Galapagos były przyjemniejsze pogodowo niż podczas ostatniej, lutowej, bardzo upalnej wizyty. Dzięki czemu udało się zobaczyć więcej przedstawicieli tutejszej fauny, na czele ze słynnymi pingwinami z Galapagos, jedynymi przedstawicielami tego gatunku, żyjącymi na półkuli północnej...
Kolejny raz doświadczyłem, jak pięknym i unikalnym miejscem są Wyspy Galapagos. Tym razem, raz wtóry odwiedziłem wyspy Santa Cruz i Izabela (moja ulubiona) oraz najmniej popularną z zamieszkałych Floreanę, do tej pory mi nieznaną, jak również kilka innych mniejszych wysepek. Zajrzałem do krateru wulkanu Sierra Negra, dotarłem ku dawnym kopalniom siarki tam onegdaj wydobywanej, wylegiwałem się na cudownej plaży Tortuga Bay, czy frontowej w Puerto Villamil, rowerowałem po buszu...
Tym jednak, co pochłaniało najwięcej czasu podczas tygodniowego pobytu na tych wyspach, było podziwianie świata tutejszej unikalnej, nadzwyczajnej, fauny. Podglądałem go, chłonąłem, doświadczałem pełnią zmysłów. Siadywałem na ławkach obok pokaźnych uchatek, pływałem z nimi, z żółwiami, płaszczkami, legwanami morskimi. Robiłem fotki pyskom rekinów białopłetwych z odległości kilkudziesięciu centymetrów. Podziwiałem ogrom słynnych żółwi słoniowych,podpatrywałem komiczne zaloty głuptaków niebieskonogich, pirackie manewry fregat, podziwiałem zwinność malutkich pingwinów galapagoskich...Mogłem tak siedzieć godzinami i patrzeć.
Natura to jest najpiękniejsze❤️, co nam dano na tym ziemskim padole. Coś co jest naszym unikalnym skarbem, o który powinniśmy dbać kosztem naszych partykularnych interesów. Bez natury nas nie będzie. Niestety nie wszyscy sobie zdają sprawę z tego faktu...Galapagos to jedno z nielicznych miejsc na mapie Świata, gdzie są w tym względzie świadomymi. Dlatego tak łatwo tutaj o tak czysty, prosty i bezpośredni z nią kontakt...
Mam to szczęście patrzeć na te cuda światowej natury z bliska. I co by nie powiedzieć, ile by nie szukać kontrargumentów, jest to szczęście najszczęśliwsze...