Do
Santiago de Cuba, drugiego największego miasta Kuby i jego pierwszej stolicy, dociera już niewielka liczba turystów. Daleki dystans od Hawany ( prawie 900 km) plus kiepski transport i fatalna autostrada skutecznie odstraszają śmiałków. A tymczasem, pokonawszy trudy, trafia się do jednego z najpiękniejszych miast całej wyspy. Miasta wyjątkowego, o typowo karaibskim klimacie, przesiąkniętego muzyką, santerią, w większości bardzo "czarnego" z uwagi na potomków niewolników haitańskich, którzy tu się po powstaniu we własnym kraju przenieśli. Solidne górzyska w okolicy, z najwyższym szczytem Kuby na czele (Pico Turquino - 1972 m), strome miejskie podejścia, piękny park centralny z neoklasycystycznymi budynkami tylko dodają temu miejscu na urokliwości.
Jest tu wiele, naprawdę wiele do zobaczenia :
- kapitalny park centralny
Parque Cespuedes, zabudowany m.in. najpiękniejszą katedrą na całej Kubie - Catedral de Santa Infigenia z 1528 roku, dom konkwistadora Velazqueza, będący najstarszą casą, prywatną willą w kraju, secesyjny hotel Casa Granda,
- robiący niesamowite wrażenie fort
Castillo del Morro z 1638 roku, na obrzeżach miasta, u wejścia do zatoki Santiago Bay, który uważany za najlepiej zachowany pohiszpański fort całych Karaibów, objęty zresztą zasłużenie patronatem UNESCO,. Zrobił na mnie ogromne wrażenie...,
- wysepka
Cayo Granma u podnóża fortu, niczym żywcem przeniesiona z ekranów Piratów z Karaibów, z pysznym obiadkiem w postaci grillowanego merlina,
- bliskość dwóch niezwykłych ostoi dzikiej przyrody wokół potężnych górzysk Sierra Maestra i Parque Baconao (na liście UNESCO). Mnie zachwycił widok na wybrzeże ze słynnego kamiennego ostańca
El Piedra, znajdującego się w drugich z wymienionych gór,
- najsłynniejsze miejsce pielgrzymkowe na całej Kubie w postaci
Bazyliki w El Cobre, miejsca z figurką Matki Bożej z Jezuskiem na ramieniu wyłowioną przez trzech mężczyzn w pobliskiej zatoce Nipe,
-
kolebka rewolucji kubańskiej, która tutaj się rozpoczęła, konspirowała i rosła w siłę w okolicznych górach Sierra Maestra i stąd, po ataku na koszary Moncada rozpoczęła swój zwycięski pochód ku władzy...
- najpiękniejszy cmentarz kraju
Cementerio Santa Infigenia, najpiękniejszy chyba zresztą jaki kiedykolwiek widziałem na swojej podróżniczej drodze, na którym pochowano największe znamienitości kubańskiej elity na czele z samym Fidelem, Martim, Maceo, Cespedesem, Bacardim, można by wymieniać,
- najsłynniejsza fabryka rumu na Kubie. Tutaj zaczęto produkować rum bacardi, który po nacjonalizacji po rewolucji zmusił rodzinę Bacardich do przeniesienia produkcji do Portoryko. W jego miejsce reżim zaczął produkować eksportowy kubański rum Santiago de Cuba,
Atrakcje Santiago i okolic można by wymieniać w nieskończoność. Byłoby to tylko potwierdzeniem statusu miejsca jako niezwykle ciekawego i wartego odwiedzin w trakcie wizyty na Kubie. Cieszę się, że dołożyłem sobie trudu, by tutaj postawić swą podróżniczą stopę. Wizyta na Kubie bez odwiedzin Santiago byłaby niczym nie doprawiona zupa. Decyzja bez dwóch zdań obroniła się na miejscu...
P.S. szkoda, że nie było mi danym wizytować położonych jeszcze bardziej na wschód Guantanamo i Baracoa. Niestety dotarcie tam transportem publicznym jest bardzo utrudnione. Z kolei ceny transportu prywatnego po prostu rzucały na kolana...