Ostatni już peruwiański wpis...
Jezioro Titicaca, polożone na południowej granicy Peru z Boliwią, największe jezioro całej Ameryki Południowej i co bardziej znaczące - najwyżej polożone żeglowne jezioro Świata, było kolejnym moim wielkim peruwiańskim podróżniczym marzeniem. Od lat, od kiedy usłyszalem o tym jeziorze, wzdychałem, snułem wyobrażenia o wizytacji tego wyjątkowego miejsca. Końcówka moich tegorocznych wielomiesięcznych zimowych wojaży po krajach latino obfituje w odwiedziny wielu miejsc z listy tych wymarzonych do zobaczenia. I to w dodatku z samego czubka tej listy.
Bazą wypadową do peruwiańskiej części jeziora Titicaca
(część jest boliwijska) jest sporawe miasto
Puno. Spotkałem się z opiniami, że to niezbyt ciekawe miasto. Tymczasem nie ma wcale tak źle. Jest kilka ciekawych obiektów do odwiedzin, całkiem urokliwe Stare Miasto z fajnymi knajpkami, punkty widokowe na jezioro. Rzecz jasna największą atrakcją miasta jest samo jezioro.
Jezioro Szarej Pumy, jak należy tłumaczyć nazwę Titicaca, oprócz wspomnianych już faktów, że jest największym jeziorem kontynentu południowoamerykańskiego (aż 8372 km2) i bycia jednocześnie najwyżej polożonym żeglownym jeziorem Świata ( na wysokości 3812 m), słynie z niezwykłych pływających wiosek ludu Uru (Uros). W trakcie całodniowej wyprawy łodzią po jeziorze odwiedziliśmy mniej komercyjne (ponoć) wioski ludu Uros Titino. Według zapewnień przewodnika ta grupa ludu Uru, w przeciwieństwie do kilku innych podgrup, przyjmuje turystów dopiero od 4 lat. Wizyta na wyspach trąci nieco cepelią, nagabywaniem na kupno rękodzieła, niemniej stanowi ciekawe doświadczenie. Nie na co dzień człowiek ma bowiem sposobność chodzenia po sztucznych, maleńkich wysepkach, zbudowanych z trzciny totora. Ziemia się pod Tobą ugina z każdym krokiem, wydaje Ci się, że zaraz się zapadniesz w otchłanie jeziora (w najgłębszym miejscu ma ono 284 metry), ale nic takiego nie ma miejsca. Podnosząc stopę, wyspa wraca do wyjściowego stanu. Ciekawym doświadczeniem jest też możliwość podejrzenia codziennego życia ludu, żyjącego na owych pływających wioskach w sposób niezmieniony od tysiącleci. No i te dziewczynki z ludu Uru, tak fotogeniczne, że głowa mała. Popatrzcie na ich zdjęcia, mistrzostwo świata...
Aż niewyobrażalnym jest dla człowieka XXI wieku, że są jeszcze społeczeństwa zdolne do egzystencji w świecie spoza naszej okcydentalnej cywilizacji...