Popatrzcie na foty, teraz porównajcie je do tych wcześniej przeze mnie wrzucanych z Pakistanu. Tak, tak, to ten sam kraj...Naprawdę... Nie do wiary, prawda...
Po Pakistanie można jeździć i jeździć, a ciągle czymś nowym, nieprzewidywalnym zaskakuje, czymś innym ugości, co innego poda jako kolejną wytrawną potrawę. Kolejną smakującą rzecz jasna wyśmienicie...
Od kilku dni jesteśmy w Baltistanie, drugiej z części tworzących prowincję Gilgit - Baltistan. Przejechaliśmy przez stepową
równinę Deosai, "Ziemie Gigantów", jak zwykli nazywać ją miejscowi... Droga z Astore do Skardu, raptem 140 km, zajęła nam bite 10 godzin... 10 godzin pełnych nieprzeciętnych widoków.
Ta wysokogórska stepowa równina leży na granicy dwóch największych pasm górskich świata Karakorum i Himalajów. Objęta ochroną w ramach Parku Narodowego Deosai, o powierzchni 843 km², otwarta jest tylko 3 miesiące w roku... Resztę roku jest nieprzejezdna.
Dlaczegóż to ? Otóż znajduje się na średniej wysokości 4114 m (sic!),, co czyni ją
drugim najwyżej położonym płaskowyżem wysokogórskim na Świecie, zaraz po chińskim Changtang Tibetan Plateau..
Nie do wiary, prawda ? Równina na wysokości wyższej niż większość najwyższych szczytów Europy... Widoki do złudzenia przypominają zresztą, te z alpejskich łąk, tylko, jak mówią miejscowi, po stokroć piękniejsze... A, że wiosna na tych wysokościach ugościła się w najlepsze, wrażenia z drogi były zapierające dech w piersiach. Tu kwitły wielokolorowe kwiaty, tam soczysta zieleń traw biła po oczach, rzeczka meandrowała spokojnie, gdzieś z boku harcowały świstaki...Brakowało tylko niedźwiedzia himalajskiego, najznakomitszego mieszkańca Parku...
Pakistan kolejny raz pokazał, jak niesamowicie pięknym jest krajem...