Dziś napiszę Wam o kolejnej kapitalnej destynacji w Chinach. Mam przyjemność wizytować tutaj póki co wyłącznie takie. Hit za hitem. Chiny mnie rozpieszczają w najlepszy możliwy sposób. Napiszę Wam o
mieście Feniksa, określanym mianem
"chińskiej Wenecji", uroczym mieście
Fenghuang . To stare miasteczko, położone już w prowincji Hunan, objąłem planem swoich wojaży, widząc cudowne zdjęcia z tego miasta w internecie. Zwłaszcza, że było mi w sumie po drodze...
Fenghuang uważane bywa za
jedno z najpiękniejszych miast Chin . Według chińskiej legendy piękno miasta jako pierwsze doceniły feniksy – mityczne ptaki. Będąc pod jego wrażeniem długo krążyły, podziwiając stare drewniane domy, mosty spinające nadrzeczne brzegi, nad którymi wsparte na palach wisiały nad wodą drewniane domy. Od tej właśnie legendy wzięła się nazwa miasta - Miasta Feniksów (feng to po chińsku feniks rodzaju męskiego, a huang – żeńskiego).
Zachwyca ono swymi drewnianymi kamieniczkami osadzonymi na palach, ciągnącymi się wzdłuż brzegów rzeki Tuo Jiang, zabytkowymi mostami jeszcze z czasów dynastii Ming (1368 – 1644), na czele ze słynnym Mostem Tęczowym, malutkimi sklepikami, lampionami wiszącymi w ich witrynach, dziadkami z fają w zębach rżnącymi w karty... Samo chodzenie wąskimi uliczkami, przyglądanie się, wciskanie nosa w zakamarki, jest przyjemnością samą w sobie... A już jego wieczorna szata, iluminacje świetlne wokół rzeki, pięknie podświetlone mosty, nadrzeczne kamieniczki, coś magicznego. Mogłem tak siedzieć na balkoniku swojej nadrzecznej kamieniczki godzinami, wpatrując się w rozświetloną szatę miasta. Brakło słów w ustach... Bez dwóch zdań jedno z najpiękniejszych miast Azji, w jakim miałem okazję kiedykolwiek bywać...