Zakończyłem właśnie swój kolejny, tym razem nieco ponad 3 tygodniowy pobyt w Kolumbii. Zdążyłem ją poznać całkiem dobrze w trakcie kilku już wizyt tutaj. W końcu spędziłem na jej łonie łącznie już ponad 2,5 miesiąca. Ciągle mimo to nie potrafię zająć jednolitego stanowiska odnośnie tego kraju. Mimo, że z każdą kolejną wizytą, jakby nieco bardziej do mnie przemawiała. Pisząc obrazowo, przypomina mi piękną kolumbijską kobietę, oj te tutaj są wyjątkowo piękne. Z kruczoczarnymi włosami, czarującym uśmiechem, pełnymi ustami. Piękność, w której urodzie zakochujesz się od pierwszego wejrzenia. I dopiero po dłuższej chwili, dłuższym przyglądaniu się, zaczynasz dostrzegać rysy, mankamenty na jej idealnym zdawałoby się firmanencie. Jej plastikowe, niesmaczne aż udoskonalenia tu i ówdzie, często urągające dobremu gustowi. Jej czasem wulgarność, nad wyraz hedonistyczne podejście do życia, prostotę ocierającą się o pustotę. I wtedy zaczynasz mieć wątpliwości...
Taka jest właśnie Kolumbia dla mnie, przyrodniczo unikalna i piękna, niesamowicie bioróżnorodna, z cudownymi wybrzeżami dwóch oceanów, potężnymi andyjskimi górami, uktrakolorowymi miasteczkami. A z drugiej strony zapchana turystycznie w wielu miejscach, w wielu przereklamowana, głośna, zbyt głośna, krzykliwa, często kiczowata, pijana. Dla mnie taka nieco przyjemniejsza, bo bogatsza w atrakcje pozaplażowe, wersja średnio mnie pociągającej Dominikany... Sąsiednie kraje Ameryki Południowej dużo bardziej do mnie przemawiają...
Miałem okazję w owe 3 tygodnie odwiedzić, ponownie zresztą , kilka ciekawych miejsc w kraju. Wspomnieć wypada tutaj o :
➡️cudownej, pełnej historii czasów hiszpańskich konkwistadorów i galeonów tu cumujących, ustrojonej w pięknych muralach Cartagenie, moim ulubionym miejscu w Kolumbii,
➡️ drugim ponadprzeciętnym miejscu w kraju, mianowicie niesamowitej, skąpanej w mgle, krainie strzelistych palm woskowych w Dolinie Cocory,
➡️ nieprawdopodobnie kolorowych miasteczkach Guatape, Filandia czy Salento,
➡️słynnym potężnym ostańcu skalnemu, ponad 200 m wysokiemu, El Penol w Guatape,
➡️historycznej dzielnicy La Candelaria w stolicy Bogocie, z cudownym widokiem na jej rozpasłe wielomilionowe cielsko ze szczytu Montserrate,
➡️Medellin, przeobrażonym z najbardziej niebezpiecznego onegdaj miasta Świata, pełnego karteli narkotykowych, w miasto wyznaczające nowe trendy urbanistyczne na całym kontynencie,
➡️nijak nie licującym ze swą sławą, moim zdaniem dosyć przeciętnawym Parku Narodowym Tayrona,
➡️czarem wysp Rożańcowych skutecznie zabijanym megabitami dudniącej muzyki puszczanymi bezgustownie na tamtejszych plażach.
Do Kolumbii będę wracał zapewne wielokrotnie. Chyba mimo to już nie skradnie mojego serca. Zapewne kolejnymi razy znów przyjdzie mi podziwiać jej uroki, delektować się nimi,.niemniej bez tej nutki fascynacji, zakochania, dania się poniesienia żądzom...